W ciemnościach gęstych
ciało rozpoczyna swoją
nie do przewidzenia
wędrówkę.
A koniec jej
rysuje się cienką kreską.
Warstwy przeszłości i teraźniejszości,
ciepły puder, ciemny całun.
I nie do uwierzenia jest,
że powleka mnie skóra ,
usta całują, płynie krew,
poruszają sie palce.
Nie zatrzymasz mnie, cień mój
wciśnie się w szparę w podłodze
albo z najwyższej gałęzi drzewa
będzie cię doglądał.
I nieodwołalna jest
przecinająca widnokrąg
horyzontalna róża.
Komentarze